Region Sukajkida (ولاية سوق أهراس) leży na dalekim wschodzie Algierii, tam gdzie góry Aurès opadają ku granicy z Tunezją, a lasy zbliżają się do ruin starożytnych miast. To ziemia skromna, ale godna; miejsce o obliczu surowym, a jednak delikatnym jak światło sączące się przez liście dębów korkowych. Główne miasta – Suk Ahras, M’daourouch i Taoura – są jak warstwy historii: numidyjska pamięć, rzymskie fundamenty, arabska obecność, francuskie blizny. Ludzie mówią tu cicho, ale z dumą, że ich ziemia nosi ślady Apulejusza i świętego Augustyna. Region ten nie błyszczy infrastrukturą ani luksusem – błyszczy światłem poranka nad ruinami Madaury, aromatem dzikiego tymianku i ciepłem dłoni pasterza, który pokaże ci ścieżkę przez góry, nie żądając niczego w zamian. Sukajkida nie próbuje zachwycać – ona po prostu jest. I jeśli jej pozwolisz, zostanie z tobą dłużej niż niejedna metropolia.
Region Sidi Bu-l-Abbas (ولاية سيدي بلعباس) to miejsce, gdzie historia miesza się z pyłem, a codzienność rozciąga się leniwie w cieniu platanów i palm. Położony w zachodniej Algierii, między Oranem a granicą marokańską, region ten pulsuje spokojem, który nie wynika z nudy, lecz z głębokiego zakorzenienia. Główne miasta – Sidi Bu-l-Abbas, Télagh i Sfisef – są jak zakładki w książce, którą czyta się powoli i z uwagą. W powietrzu unosi się nuta kolonialnej przeszłości: brukowane ulice, francuskie fasady, stare szkoły i zapomniane ogrody. Ale to nie nostalgia gra tu główną rolę – to raczej ludzka obecność, ciągła, cicha, przekazywana z pokolenia na pokolenie, w spojrzeniu, w rzemiośle, w sposobie parzenia herbaty. Region ten nie krzyczy, ale mówi – mądrze i z godnością. I nie pyta, czy jesteś turystą – pyta, czy umiesz słuchać.
Region Satif (ولاية سطيف) to serce algierskiej wyżyny, ziemia zimna w dotyku i gorąca w historii, gdzie poranne mgły unoszą się nad równinami jak wspomnienia imperiów. To właśnie tutaj, pomiędzy pagórkami a górami Atlasu Tell, znajduje się Satif – dumny, szorstki i nieprzejednany, a zarazem liryczny w swoim milczeniu. Miasta takie jak Satif, El Eulma czy Hammam Sokhna wyrastają na tej ziemi jak twierdze oporu: industrialne, zakurzone, ale z duszą bijącą w starych murach, ruinach rzymskiego Sitifis i współczesnych ulicach pełnych młodych głosów. Region nie daje się poznać od razu – potrzebuje ciszy, uważności i cierpliwego kroku. Wśród górskich krajobrazów i pofalowanych pól, gdzie pszenica tańczy z wiatrem, Satif skrywa swoją siłę: w kamieniu, w przeszłości, w ludziach, którzy nie potrzebują słów, by przekazać prawdę.
Region Sa’ida (ولاية سعيدة) to miejsce paradoksów: pustynny oddech i zielone płuca, śródziemnomorskie niebo i góry przypominające płaskowyże Andów. Ukryty w północno-zachodniej Algierii, ten region rozciąga się pomiędzy wzgórzami Tellu i pierwszymi płaskowyżami stepu, gdzie powietrze pachnie tymiankiem, a słońce wypala ścieżki, po których dawniej kroczyły karawany. Miasta takie jak Sa’ida, Ouled Brahim i El Hassasna wydają się zatrzymane w czasie – zbudowane z tego samego kamienia, co cisza poranka i wieczorne milczenie. Sa’ida nie szuka poklasku. To region, który milczy, ale milczy pięknie – z godnością spracowanego rolnika i siłą rzeki, która płynie mimo kamieni. To tu można usłyszeć śpiew wiatru wśród eukaliptusów i zobaczyć, jak mgła ściele się w dolinie jak biała suknia wspomnień. Kraina, która pokazuje prawdziwe znaczenie słowa „spokój” – nie jako brak dźwięku, ale jako obecność czegoś głębszego.
Region Ghulajzan (ولاية غليزان) to pas ziemi zawieszony między górami Tellu a równinami Mitidży, gdzie powietrze gęstnieje od zapachu oliwek, spalin i wyblakłej historii. To nie kraina spektakularna, ale kraina, która trwa – niezmienna jak zakurzone miasta, jak wzgórza pełne cierpliwych kóz i jak ludzie, którzy patrzą z rezerwą na każdego przybysza. Główne miasta – Ghulajzan, Oued Rhiou i Yellel – są szorstkie, przemysłowe i skromne, ale ich rytm bije mocno. To region, gdzie każda ściana pamięta jeszcze francuskie afisze, a każda droga prowadzi przez pola – uprawiane wciąż ręcznie, jakby czas nie zdążył dotrzeć. W Ghulajzanie nie ma wielkich ruin ani turystycznych folderów, ale jest dusza – cierpliwa, uparta, cicha – i jeśli jej posłuchasz, usłyszysz coś, czego nie znajdziesz w żadnym przewodniku.
Region Umm al-Bawaki (ولاية أم البواقي) to kraina głęboko wciśnięta w serce wschodniej Algierii – daleka od wybrzeża, od stolicy, od turystycznych ambicji. Tutaj ziemia jest brunatna i gliniasta, a powietrze niesie zapach kóz, czarnej herbaty i uprawianego tytoniu. Najważniejsze miasta – Umm al-Bawaki, Aïn Beïda i Ksar Sbahi – rozłożyły się pośród pagórków i górskich przesmyków, jakby zawsze czekały na coś większego, co jednak nigdy nie nadeszło. To region ludzi milczących, wiosek rozciągniętych wzdłuż dróg, z których mało kto skręca, i gór, które przypominają bardziej blizny niż krajobrazy. Ale w tej trudnej ziemi jest prawda. Jest historia, która sięga czasów Numidii. Są mozaiki z epoki rzymskiej, zrujnowane, ale obecne. Jest pamięć o wojnie o niepodległość, o wioskach, które płonęły, o ludziach, którzy walczyli. Umm al-Bawaki to nie region, który kusi – to region, który stawia pytania. I tylko ten, kto umie nie odpowiadać zbyt szybko, odnajdzie tu sens.
Region Warlaka (ولاية ورقلة) to serce saharyjskiej Algierii, gdzie czas nie biegnie, ale osiada warstwami jak pył na starożytnych murach. Główne miasta – Warqala, Touggourt i Temacine – są jak wyspy przetrwania na oceanie piasku: otoczone pustynią, a jednak tętniące lokalnym życiem. Region położony w południowo-wschodniej części kraju jest jednym z najbardziej pustynnych i najgorętszych, a mimo to jego oazy i stare ksary niosą pamięć berberyjskich rodów, arabskich karawan i kolonialnych prób ujarzmienia natury. Tutaj każda palma ma swoje znaczenie, a każda studnia – historię, która sięga głębiej niż mapy. Nie jest to miejsce dla przypadkowego turysty. Region Warlaka wymaga czasu, wytrwałości i gotowości na trud – ale w zamian odkrywa świat, który dawno zniknął z północy. Ziemia tu śpiewa: modlitwą muezinów, stukotem kół wozów, ciszą zaklętą wśród wydm. Warqala, dawna stolica handlu transsaharyjskiego, dziś żyje z ropy, lecz jej dusza pozostała w murach starych dzielnic. Touggourt przyciąga spokojem i palmami, Temacine – duchowością i wyjątkowym klimatem. To kraina głęboko zakorzeniona w sobie – i w tej swojej niezmienności fascynująca.
Region Oran (ولاية وهران) to granica między muzyką a milczeniem, morzem a pustynią, tradycją a nowoczesnością. To miejsce, gdzie powietrze przesiąknięte jest zapachem soli, a ulice noszą ślady andaluzyjskiej melancholii, francuskiego porządku i maghrebińskiego chaosu. Miasta takie jak Oran, Arzew i Bir El Djir tworzą dynamiczny pas życia przy wybrzeżu Morza Śródziemnego, ale wystarczy godzina drogi, by znaleźć się pośród gajów oliwnych, spękanych wzgórz i zapomnianych fortów. Region ten – drugi najważniejszy po Algierze – to duma zachodniej Algierii, serce kabaretów, rewolucji i niezapomnianej muzyki rai. Oran nie jest łatwy. Potrafi odrzucić, zmęczyć, przytłoczyć. Ale ten, kto zrozumie jego rytm, zostaje porwany na zawsze. To nie tylko port, to nie tylko miasto – to pamięć o przodkach, ślady wygnanych Żydów i Hiszpanów, przemysłowa energia i poezja ukryta w dźwięku skrzypiących tramwajów. Cały region jest zbudowany na napięciu – między luksusem a brudem, rozwojem a zaniedbaniem, świętem a codziennością. Kto to przyjmie, dostaje dostęp do prawdziwego świata.
Region An-Na’ama (ولاية النعامة) to odludna zachodnia prowincja Algierii, gdzie pustynia zaczyna mówić głosem gór, a wiatr niesie wspomnienia stuleci. To kraina ciszy, gdzie miasta Ain Sefra, Mécheria i Sfissifa wyrastają jak punkty kontrolne na granicy między zielonym życiem a wypaloną przestrzenią. Leżąc między górami Sahary Środkowej a granicą z Marokiem, An-Na’ama to miejsce, które nie błyszczy nowoczesnością, ale oferuje coś cenniejszego – dojmujące poczucie prawdy. Każdy kamień, każda wyschnięta roślina, każda twarz mówią tu innym językiem niż w centrum Algierii – językiem cierpliwości i trwania. Ziemia jest tu szorstka, ale nie martwa. Ludzie – ubodzy, ale dumni. Historia – niepisana, lecz obecna. Gdy słońce zachodzi nad czerwonymi skałami gór Ksour, świat wygląda tu jak z innego wymiaru. Region An-Na’ama to kraina pogranicza – i geograficznie, i kulturowo. Ani całkiem arabska, ani berberyjska. Ani miejska, ani wiejska. Tutaj wszystko jest „pomiędzy”, zawieszone, surowe i przez to głęboko poruszające.
Region Mu’askar (ولاية معسكر) to melancholijny krajobraz północno-zachodniej Algierii, gdzie strome wzgórza i urodzajne doliny przeplatają się z miasteczkami wyjętymi jakby z innej epoki. Tutaj powietrze ma smak tymianku i pyłu, a przeszłość – obecna w murach medyn, pałaców i meczetów – nie daje się zepchnąć w cień. Miasta takie jak Mu’askar, Sig i Bou Hanifia są zarazem surowe i malownicze, noszą w sobie dziedzictwo Osmanów, ślady oporu przeciw kolonializmowi i echo prostoty życia opartego na rytmie ziemi i modlitwy. Region leży między wybrzeżem a wyżyną saharyjską, tworząc naturalny pas przejściowy, gdzie klimat, kultura i architektura łączą się w formę jedyną w swoim rodzaju.
Region Al-Masila (ولاية المسيلة) to duszna przestrzeń północno-środkowej Algierii, gdzie niebo przygniata horyzont, a ziemia mówi głosem ruin i wysuszonych palm. Miasta takie jak Al-Masila, Bu Sa’ada i Magra nie zachwycają pierwszym spojrzeniem – ich urok dojrzewa powoli, w milczeniu, w rytmie modlitwy dobywającej się z lokalnych zawiy. To region zawieszony między życiem a legendą, między zielenią oaz a szarością stepów, gdzie tradycja wciąż ma przewagę nad nowoczesnością, a autentyczność wypiera komfort.
Region Mustaghanim (الولاية مستغانم) to śródziemnomorski zakątek północno-zachodniej Algierii, w którym fale oceanu muskają opustoszałe forteczne wybrzeża, a dawna duma handlowego portu brzmi jeszcze w brukowanych uliczkach Mustaghanimu. Miasta takie jak Mustaghanim, Mesra i Ain Nouissy niosą pamięć epok – od fenickich kupców po francuskich urzędników. Mimo malowniczych plaż i rolniczego bogactwa, region zmaga się dziś z widocznym zaniedbaniem, które tworzy specyficzną atmosferę dekadencji i autentyzmu.
Region Mila (الولاية ميلة) to kraina, która pulsuje oddechem przeszłości, choć dziś skrywa się w cieniu bardziej znanych miejsc Algierii. Rozciąga się w północno-wschodniej części kraju, pomiędzy górzystymi pasmami a pagórkami wijącymi się niczym pofałdowany dywan berberyjskiej historii. Mila to przede wszystkim surowy krajobraz z domieszką rolniczej codzienności – dominują tu oliwki, zboża, bydło i czas, który płynie inaczej niż w miastach takich jak Mila (miasto o tej samej nazwie), Tadjenanet czy Chelghoum Laïd. To region o lokalnej tożsamości, gdzie życie wciąż podporządkowane jest rytmom przyrody, a ludzie mówią z dumą o swoich tradycjach.
Ghardaja (Ghardaïa), położona w sercu algierskiej Sahary, to jedno z najbardziej niezwykłych miejsc w całej Afryce Północnej. Zbudowana na piaskowych wzgórzach w dolinie M'Zab, jest sercem regionu zamieszkanego przez Ibadytów – wspólnotę religijną, która przez wieki zachowała odrębność i surowe zasady. To miasto nie przypomina żadnego innego: domy są w kolorze pustyni, ulice biegną jak wydmy, a codzienne życie toczy się w rytmie modlitwy, milczenia i bazaru. Ghardaja to miejsce sacrum i chaosu, tradycji i braku kompromisu. To nie wakacyjny cel, lecz podróż w głąb innego świata – i nie wszyscy są na nią gotowi.
Annaba (ʿAnnāba), czwarte co do wielkości miasto Algierii, leży w północno-wschodniej części kraju, nad wybrzeżem Morza Śródziemnego. Dawniej znane jako Hippona, było siedzibą św. Augustyna i jednym z najważniejszych ośrodków wczesnego chrześcijaństwa w Afryce. Dziś – to mieszanka sprzeczności: obok monumentalnej bazyliki i ruin rzymskiego miasta, rozciągają się chaotyczne dzielnice z betonowymi blokami i przestarzałą infrastrukturą. Z jednej strony – zatoka, góry i śródziemnomorski klimat. Z drugiej – zaniedbane plaże, hałas i ogromny potencjał, który nie został wykorzystany. Annaba to miejsce, gdzie historia zapiera dech, ale teraźniejszość wymaga wyrozumiałości.
Oran (Wahrān), drugie co do wielkości miasto Algierii, to miejsce, w którym brzeg Morza Śródziemnego spotyka się z echem historii, muzyką rai i aromatem przypraw. Leży 430 km na zachód od Algieru, przytulony do zatoki i otoczony wzgórzami. Przez wieki był sceną wielkich ambicji – tu ścierały się wpływy Hiszpanii, Imperium Osmańskiego i Francji. Choć jego kolonialna architektura bywa imponująca, dziś popada w ruinę. Choć ulice tętnią życiem, brakuje spójności, a atrakcje wymagają cierpliwości i selekcji. Oran to miasto kontrastów – jednocześnie porzucone i pełne energii. To miejsce, które niełatwo pokochać, ale trudno zapomnieć.
Konstantyna (Qacentina), nazywana algierskim „miastem mostów”, to jedno z najbardziej niezwykłych miejsc w północnej Afryce – i jedno z najmniej znanych. Położona na płaskowyżu, rozdzielonym głębokim wąwozem rzeki Rhumel, wygląda jak z filmu fantasy: średniowieczne forty i nowoczesne mosty zawieszone nad przepaścią, z których każdy oferuje inną perspektywę. To miejsce, które miało być nie do zdobycia – a dziś staje się trudne do zrozumienia. Przenika się tu wielowarstwowa historia – punicka, rzymska, arabską, francuska – i brutalna teraźniejszość zmagająca się z infrastrukturą, konserwacją i tożsamością. Konstantyna fascynuje, ale też przytłacza. Jest majestatyczna, choć zniszczona. Oszałamia – i zaraz potem zniechęca.
Algier (Al-Jazā’ir), stolica Algierii, to miasto, którego biel od wieków zderza się z intensywnym błękitem Morza Śródziemnego. Rozciągnięte na wzgórzach, z Kasbą wbitymi w stoki jak stara korona, Algier bywa równie hipnotyzujący, co rozczarowujący. Z jednej strony przyciąga podróżników swoją osmańską duszą, francuskimi fasadami i dzikim, chaotycznym rytmem życia ulicznego. Z drugiej – szokuje zaniedbaniem, brakiem konsekwencji w urbanistyce, gęstwiną przeszłości i trudną teraźniejszością. To miasto, które ucieka od prostych interpretacji – gdzie katedra stoi obok meczetu, a marmur walczy z betonem. Algier nie jest ładny w klasycznym rozumieniu, ale jego niepokój wciąga i nie puszcza. Tu nie da się przejść obojętnie.
Góry Aurès to jedno z najbardziej nieoczywistych miejsc na mapie Algierii – masyw, który łączy w sobie skalistą surowość, śródziemnomorską roślinność i pamięć o walkach, które zmieniły bieg historii. Położone na północno-wschodnim krańcu Sahary, w regionach Batna, Khenchela i Tebessa, stanowią naturalną barierę między pustynną częścią kraju a wyżynami Maghrebu. To właśnie tutaj wybuchło powstanie z 1954 roku, które zapoczątkowało wojnę o niepodległość Algierii. Mimo to Góry Aurès wciąż pozostają mało znane, z dala od głównych szlaków turystycznych. Wysokie klify, gęste lasy cedrowe, wąwozy, kaniony i tradycyjne wioski Berberów tworzą krajobraz, który zaskakuje – żywą zielenią, chłodem i kulturą. Z jednej strony – wciąż można tu doświadczyć życia pasterskiego, autentycznych festiwali i ciszy natury. Z drugiej – region cierpi na brak infrastruktury, zaniedbania inwestycyjne i ograniczony dostęp zimą. Aurès nie jest miejscem łatwym. Ale jest miejscem prawdziwym.
Grand Erg Oriental to jedno z największych pustynnych pól wydmowych na Ziemi – złocisty ocean ruchomego piasku, rozciągający się od północno-wschodniej Algierii aż po Tunezję, pozbawiony dróg, miast i cienia. To pustynia w najczystszej postaci – bez kompromisów, bez cywilizacji, bez litości. Wydmy o wysokości dochodzącej do 300 metrów układają się tu w fale, korytarze i labirynty, zmieniane codziennie przez wiatr. Cały ten gigantyczny obszar ma ponad 600 km długości i 200 km szerokości – i choć jest dostępny z kilku punktów, jego serce pozostaje niedostępne. Grand Erg Oriental nie jest miejscem dla masowej turystyki – to przestrzeń dla karawan, astronomów, poetów i samotników. Ale też miejsce kruche – coraz bardziej zagrożone przez erozję, zmiany klimatu i niekontrolowane przejazdy pojazdów 4x4. Wrażenie, jakie robi pustynia o takiej skali, nie ma odpowiednika w Europie – i właśnie dlatego warto ją poznać, ale z dystansem, pokorą i świadomością jej ogromu.