Vlora (alb. Vlorë), miasto gdzie Albania narodziła się na nowo, to symbol południa – pełen światła, ciepła i przestrzeni, gdzie góry spotykają morze, a historia przeplata się z nowoczesnością. Leży nad brzegiem Morza Jońskiego i Adriatyku, w regionie noszącym tę samą nazwę, przy wejściu na Riwierę Albańską. To tu w 1912 roku ogłoszono niepodległość Albanii – dlatego władza, pamięć i tożsamość wciąż krążą nad placami i ulicami miasta. Najbliższe miejscowości to Orikum, Nartë i Radhimë – mniejsze, spokojniejsze, ale zawsze w cieniu Vlory. W sierpniu rozbrzmiewa muzyką i zapachem grillowanych ryb, w grudniu szumi ciszą, która przypomina o morzu nawet z zamkniętego hotelowego okna. Vlora to miejsce o dwóch duszach – jednej morskiej, jednej górskiej – ale obie biją w rytmie Albanii.
Durrës (alb. Durrësi), miasto o duszy zaklętej w kamieniu i soli, leży nad brzegiem Adriatyku, tam gdzie kończy się ląd i zaczyna podróż. To drugie co do wielkości miasto Albanii, położone zaledwie 33 kilometry na zachód od Tirany, w regionie o tej samej nazwie. Przez tysiąclecia portowe wrota kraju, świadek rzymskiego przepychu i osmańskiego trwania, a dziś miejsce, w którym współczesność próbuje dogonić historię. Durrës oddycha ruchem – promy odpływają z portu o świcie, fale uderzają o promenadę, a między zabytkami a hotelami rozciąga się życie codzienne. Miasto otoczone jest przez mniejsze miejscowości – Shijak, Sukth i Golem – ale to ono nadaje im tempo. Znane z najstarszego amfiteatru na Bałkanach, szerokich plaż, letnich tłumów i piasku w sandałach, Durrës to miejsce, które się czuje, zanim się je zrozumie.
Ksamil (alb. Ksamil), miasteczko o jasnych domach, które spoglądają na turkusowe morze, leży na samym południu Albanii, w regionie Wlora, niedaleko granicy z Grecją. Znane z rajskich plaż, spokojnych zatok i niewielkich wysepek, jest dziś jednym z najbardziej pożądanych miejsc wypoczynkowych nad Adriatykiem i Morzem Jońskim. Położony zaledwie kilkanaście kilometrów od Sarandy, a jeszcze bliżej antycznego Butrintu, Ksamil wydaje się być połączeniem greckich krajobrazów z albańską gościnnością. Jego lokalna nazwa nie różni się od tej znanej turystom, ale wymawiana przez mieszkańców z miękkim akcentem i uśmiechem brzmi jak zaproszenie: „Ksámil, vendi i diellit” – miejsce słońca. To miasteczko, które z wioski rybackiej w ciągu dekady przekształciło się w jedno z najgorętszych punktów turystycznych Bałkanów. Z Sarandy, Butrintu i Gjirokastry docierają tu codziennie tłumy gości, ale mimo to Ksamil nadal potrafi oczarować – kolorami wody, prostotą śniadań, ciszą poza sezonem i widokiem na grecką wyspę Korfu, która wygląda stąd na wyciągnięcie ręki.
Saranda (alb. Sarandë), południowy klejnot Albanii, błyszczy na krawędzi Morza Jońskiego, niemal naprzeciw greckiej wyspy Korfu. To miejsce, gdzie woda jest przejrzysta jak kryształ, a słońce świeci ponad 300 dni w roku. Miasto rozciąga się wzdłuż wygiętej zatoki, z białymi budynkami wspinającymi się po zboczach wzgórz i promenadą, która tętni życiem od świtu do późnej nocy. Saranda, będąca częścią regionu Vlorë, łączy historię z nowoczesnością – z jednej strony port i ruiny starożytnego Onchesmosa, z drugiej – bary, kawiarnie, hotele i molo, z którego widać Korfu jakby na wyciągnięcie ręki. To tutaj przyjeżdżają turyści szukający śródziemnomorskiego relaksu, a także ci, którzy chcą zanurzyć się w blasku południowej Albanii, z dala od tłumów typowych dla innych europejskich kurortów. Saranda to miejsce, gdzie plaża łączy się z historią, a każdy zachód słońca staje się wydarzeniem.
Tirana (alb. Tiranë), stolica Albanii, jest jak otwarta księga pisana kilkoma alfabetami naraz – pełna kontrastów, zaskakująca, głośna, chaotyczna, ale i dziwnie pociągająca. Położona w centrum kraju, u podnóża wzgórz Dajti i niedaleko Adriatyku, przyciąga zarówno energią Bałkanów, jak i nieprzewidywalną dynamiką postkomunistycznej transformacji. To miasto, gdzie na jednym placu spotykają się: minaret, faszystowska architektura, bunkier z czasów Envera Hodży, monumentalna mozaika socjalistyczna i nowoczesne wieżowce. Tirana to nie tylko administracyjne centrum kraju – to miejsce, gdzie bije puls współczesnej Albanii, w kawiarniach, muralach, bazarach, galeriach i na placach. Nie da się jej zrozumieć w jeden dzień, ale każdy dzień w niej pozostawia ślad.
Kręta, serpentynowa droga wznosząca się na wysokość 1185 metrów, otoczona gęstymi lasami i majestatycznymi szczytami Starej Płaniny. Z jednej strony – jeden z najbardziej malowniczych szlaków w Bułgarii, oferujący spektakularne widoki na doliny i wzgórza Bałkanów, z drugiej – historyczne pole bitwy, które na zawsze zapisało się w dziejach kraju jako symbol bohaterstwa i wyzwolenia.
Dzika plaża otoczona gęstymi lasami, brak hoteli i hałaśliwych turystów, a zamiast tego złoty piasek, turkusowe morze i cisza, którą przerywa tylko szum fal. Z jednej strony – jedno z ostatnich dziewiczych miejsc na bułgarskim wybrzeżu, z drugiej – trudna dostępność i rosnąca presja urbanizacyjna, która może zagrozić jego pierwotnemu charakterowi.
Wijąca się niczym zielony wąż wśród bujnych, pradawnych lasów, rzeka Weleka to jedno z ostatnich dzikich miejsc na bułgarskim wybrzeżu. Z jednej strony – unikalny ekosystem, dziewicza przyroda i spokój niespotykany w turystycznych rejonach Morza Czarnego, z drugiej – trudny dostęp, brak rozwiniętej infrastruktury i rosnąca presja urbanizacyjna zagrażająca jej naturalnemu charakterowi.
Strzeliste, zalesione wzgórza, rzeki wijące się w głębokich dolinach i dziewicze lasy, w których czas wydaje się stać w miejscu. Z jednej strony – jeden z najmniej odkrytych i najdzikszych zakątków Europy, z drugiej – region, w którym cywilizacja powoli wkracza na tereny natury, zmieniając jego pierwotny charakter.
Niekończące się tafle wody o odcieniach różu, czerwieni i fioletu rozciągające się aż po horyzont. Z jednej strony – bajeczny krajobraz przyciągający fotografów i miłośników niezwykłych miejsc, z drugiej – miejsce o ogromnym znaczeniu gospodarczym i ekologicznym, ale niestety coraz bardziej dotknięte przez masową turystykę.
Niekończące się kolumny z kamienia wyrastające z suchej, piaszczystej ziemi, układające się w surrealistyczny krajobraz przypominający ruiny pradawnego miasta. Z jednej strony – jedno z najciekawszych i najbardziej unikalnych miejsc geologicznych w Europie, z drugiej – trudny do zrozumienia fenomen, który wciąż budzi kontrowersje wśród naukowców.
Sztormowe fale rozbijające się o surowe, skaliste brzegi, ruiny starożytnego klasztoru i dzikie ptaki patrolujące niebo – Wyspa św. Iwana to jeden z najbardziej tajemniczych zakątków bułgarskiego wybrzeża. Z jednej strony – historyczne znaczenie i fascynujące wykopaliska, z drugiej – trudna dostępność i brak jakiejkolwiek infrastruktury turystycznej.
Meandrująca wśród lasów rzeka Ropotamo to jedno z najbardziej malowniczych miejsc na bułgarskim wybrzeżu. Jej leniwe, ciemne wody wije się przez gęste lasy dębowo-bukowe, tworząc unikalny krajobraz przypominający podzwrotnikowe bagna. Z jednej strony – dzikość i pierwotność natury, z drugiej – rozwijająca się turystyka, która powoli odbiera miejscu jego dawną nietkniętą atmosferę.
Strome klify opadające wprost do Morza Czarnego, porośnięte dziką roślinnością i pełne ukrytych jaskiń. Skaliste wybrzeże przecięte jest labiryntem wapiennych grot, w których ludzie szukali schronienia już tysiące lat temu. Z jednej strony to spektakularny, dziewiczy krajobraz, z drugiej – teren trudny, surowy i pozbawiony jakiejkolwiek infrastruktury.
Rezerwat Kaliakra to jedno z najbardziej malowniczych miejsc na bułgarskim wybrzeżu Morza Czarnego. Wyróżnia się monumentalnymi, 70-metrowymi klifami, które gwałtownie opadają do błękitnych wód. Miejsce to było świadkiem licznych bitew i skrywa ruiny dawnych fortyfikacji, ale jego powierzchnia jest stosunkowo niewielka, co sprawia, że w sezonie bywa zatłoczone.
Rodopy to najbardziej mistyczne i tajemnicze pasmo górskie w Bułgarii, rozciągające się na południu kraju, aż po granicę z Grecją. Góry te słyną z dzikich krajobrazów, głębokich wąwozów, skalnych monastyrów oraz starożytnych sanktuariów, które pamiętają czasy trackich plemion. Mimo niezwykłego piękna, region ten pozostaje stosunkowo rzadko odwiedzany przez masową turystykę, co czyni go idealnym miejscem dla poszukiwaczy przygód i miłośników autentycznych doświadczeń.
Witosza to masyw górski górujący nad stolicą Bułgarii, Sofią, i będący jednym z najważniejszych terenów rekreacyjnych w kraju. Najwyższy szczyt, Czerni Wrych (2290 m n.p.m.), jest czwartym co do wysokości w Bułgarii i stanowi popularny cel zarówno dla turystów pieszych, jak i narciarzy. Mimo bliskości miasta Witosza pozostaje miejscem o dzikim charakterze, z rozległymi lasami, górskimi rzekami i licznymi punktami widokowymi. Jednak w sezonie zimowym i letnim może być zatłoczona, a infrastruktura, choć dobrze rozwinięta, nie zawsze odpowiada europejskim standardom.
Przełęcz Petrohan to jedno z najważniejszych przejść przez Stara Płanina, łączące północną i południową Bułgarię. Położona na wysokości 1410 m n.p.m., przecina zachodnią część pasma i od wieków stanowiła naturalny szlak komunikacyjny. Droga prowadząca przez przełęcz jest pełna serpentyn, a zimą często bywa oblodzona i trudna do przejechania.
Położona w północno-zachodniej Bułgarii, Jaskinia Magura to jedno z najważniejszych stanowisk archeologicznych i geologicznych na Bałkanach. W jej wnętrzu znajdują się prehistoryczne malowidła naskalne, które należą do najstarszych w Europie, datowane na okres od 12 000 do 4 000 lat p.n.e.. Wypełnione stalaktytami, stalagmitami i monumentalnymi komorami podziemne korytarze tworzą niesamowity, tajemniczy świat, który przez tysiąclecia służył ludziom jako miejsce kultu, schronienie i ośrodek życia plemiennego.
Wąwóz Jantry to jeden z najbardziej malowniczych zakątków Bułgarii, gdzie rzeka Jantra przecina wapienne skały, tworząc widowiskowe zakola i strome urwiska. Woda wyżłobiła głębokie doliny, otoczone bujną roślinnością i naturalnymi formacjami skalnymi, które miejscami sięgają kilkudziesięciu metrów wysokości. To miejsce o dzikim, surowym pięknie, w którym natura przez tysiąclecia kształtowała krajobraz pełen kontrastów.